Forum Nowe forum! Strona Główna


Nowe forum!
www.totalnieforum.jun.pl
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.
- Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.
- Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny...
- Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.
- Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny...
- Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach!
- To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.
- Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny...
- Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach!
- To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek...
- Jestem inteligentny sam w sobie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.
- Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny...
- Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach!
- To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek...
- Jestem inteligentny sam w sobie!
- Nie pyskuj do ojca! -odparł w końcu stanowczo Bill.
- Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają...
- -_- - załamał się Bill.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.
- Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny...
- Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach!
- To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek...
- Jestem inteligentny sam w sobie!
- Nie pyskuj do ojca! - odparł w końcu stanowczo Bill.
- Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają...
- -_- - załamał się Bill.
- Pokaż, czy masz wydepilowane ciało! - powiedział Edward.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.
- Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny...
- Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach!
- To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek...
- Jestem inteligentny sam w sobie!
- Nie pyskuj do ojca! - odparł w końcu stanowczo Bill.
- Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają...
- -_- - załamał się Bill.
- Pokaż, czy masz wydepilowane ciało! - powiedział Edward.
- Ratunku! To dziecko to jakiś dewiant! - zwariował Andreas.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xis
Mamusia


Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 5912
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zgadnij
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.
- Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny...
- Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach!
- To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek...
- Jestem inteligentny sam w sobie!
- Nie pyskuj do ojca! - odparł w końcu stanowczo Bill.
- Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają...
- -_- - załamał się Bill.
- Pokaż, czy masz wydepilowane ciało! - powiedział Edward.
- Ratunku! To dziecko to jakiś dewiant! - zwariował Andreas.
- Cicho bądż, pedofilu! No już, tato, ściągaj gacie! - krzyknął Edward.
Bill niepewnie zaczął się rozbierać, zastanawiając się czemu właściwie to robi.
- HAHAHAHA! Wydepilował se penisa!!!! - zaśmiał się Edward.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eyris
Tatuś


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 6937
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KAŁAI PLEJS
Płeć: Shoujo

- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan?
- CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola.
- Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz?
- Andreas? - wymamrotał Bill.
- Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem.
- X.x - zdziwiła się Jola.
- !!! - zaszokował się Bill.
*flashback*
Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem.
- Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas.
- Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa.
- Słucham? - powtarza Andreas.
- Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem!
Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza.
- Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko.
- To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować.
- CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM???
Bill podrywa się z miejsca.
- Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia!
Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka.
Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli...
*end flashback*
Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu.
- Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!!
- Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał.
- Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill.
- Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas.
- Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill.
Nagle pojawił się Tom i powiedział:
- O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA!
"=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola:
- Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa!
- A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?!
- Nie! Bo ja jestem kobietą!
- A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?!
- !!!
- Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy...
- Ech... - westchnął Andeas.
- Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem.
- Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił:
- To oznacza wojnę! Bwahaha!
"Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem.
Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek.
- A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala.
- X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha!
- HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym?
Andreas zastanowił się:
- Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo!
- A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo?
- To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć!
Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa.
- Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill.
Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka.
- Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos.
- Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął.
Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło:
":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!"
- Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał.
Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć.
- No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał.
"=_____=" - pomyślał Bill.
Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli.
- Jestem głodny - krzyknął Edward.
- To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill.
- Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi.
"A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas.
Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć.
- Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon!
- Kto? - zapytali razem Bill i Andreas.
- No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward.
- Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi.
- To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!!
- Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill.
- To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward.
- Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny...
- Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach!
- To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek...
- Jestem inteligentny sam w sobie!
- Nie pyskuj do ojca! - odparł w końcu stanowczo Bill.
- Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają...
- -_- - załamał się Bill.
- Pokaż, czy masz wydepilowane ciało! - powiedział Edward.
- Ratunku! To dziecko to jakiś dewiant! - zwariował Andreas.
- Cicho bądż, pedofilu! No już, tato, ściągaj gacie! - krzyknął Edward.
Bill niepewnie zaczął się rozbierać, zastanawiając się czemu właściwie to robi.
- HAHAHAHA! Wydepilował se penisa!!!! - zaśmiał się Edward.
- Bo Eyris powiedziała że tak jest bardziej sexy... - tłumaczył się ojciec.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wspólne opowiadanie
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 2 z 11  

  
  
 Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi