![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |

![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. - Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny... |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. - Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny... - Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach! |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. - Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny... - Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach! - To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek... |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. - Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny... - Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach! - To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek... - Jestem inteligentny sam w sobie! |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. - Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny... - Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach! - To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek... - Jestem inteligentny sam w sobie! - Nie pyskuj do ojca! -odparł w końcu stanowczo Bill. - Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają... - -_- - załamał się Bill. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. - Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny... - Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach! - To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek... - Jestem inteligentny sam w sobie! - Nie pyskuj do ojca! - odparł w końcu stanowczo Bill. - Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają... - -_- - załamał się Bill. - Pokaż, czy masz wydepilowane ciało! - powiedział Edward. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. - Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny... - Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach! - To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek... - Jestem inteligentny sam w sobie! - Nie pyskuj do ojca! - odparł w końcu stanowczo Bill. - Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają... - -_- - załamał się Bill. - Pokaż, czy masz wydepilowane ciało! - powiedział Edward. - Ratunku! To dziecko to jakiś dewiant! - zwariował Andreas. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Xis
Mamusia
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. - Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny... - Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach! - To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek... - Jestem inteligentny sam w sobie! - Nie pyskuj do ojca! - odparł w końcu stanowczo Bill. - Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają... - -_- - załamał się Bill. - Pokaż, czy masz wydepilowane ciało! - powiedział Edward. - Ratunku! To dziecko to jakiś dewiant! - zwariował Andreas. - Cicho bądż, pedofilu! No już, tato, ściągaj gacie! - krzyknął Edward. Bill niepewnie zaczął się rozbierać, zastanawiając się czemu właściwie to robi. - HAHAHAHA! Wydepilował se penisa!!!! - zaśmiał się Edward. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Eyris
Tatuś
![]() |
![]() |
- To już przestańcie z tymi włosami - powiedziała Stefan i ściągnął perukę. Teraz wydawał się Billowi szczególnie znajomy.
- Eeeeeeee... Ty na prawdę masz na imię Stefan? - CO!? FACET?! - obrzydziła się Jola. - Nie jestem Stefan, ani nawet Chińczyk. A ty mnie nie poznajesz? - Andreas? - wymamrotał Bill. - Przyszedłem wznowić naszą miłość! - odparł Andi-Stefan uwodzicielskim głosem. - X.x - zdziwiła się Jola. - !!! - zaszokował się Bill. *flashback* Romantyczny zachód słońca gdzieś nad morzem. Na skale siedzą Bill lat 15-16* i Andreas. Bill zarumieniony mamrocze coś pod nosem. - Słucham? Nie dosłyszałem - odzywa się Andreas. - Andi... Ja... Muszę ci coś wyznać - policzki Billa płoną, gdy wypowiada te słowa. - Słucham? - powtarza Andreas. - Ja... Ja się... Ja się w tobie zakochałem! Chwila ciszy. Andreas bez ruchu patrzy w słońce. Nagle po jego policzku spływa łza. - Czemu płaczesz? Ja nie chciałem cię urazić! - mówi Bill szybko. - To ze szczęścia. Ja też cię kocham, Bill - Andreas odwraca się do Billa i zaczynają się całować. - CO TO MA KUR*A BYĆ? - zza krzaków wyskakuje Tom z kijem baseballowym. - BEJZBOLOWYM - poprawia autorkę. - BILL, JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ??? JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ Z NIM??? Bill podrywa się z miejsca. - Ale o co ci chodzi? - pyta. - Ubzdurałeś sobie coś, ciągle mnie napastujesz, a teraz próbujesz mi przeszkodzić w zdobyciu szczęścia! Tom kipi z wściekłości. Zaczyna okładać Andreasa kijem. Andreas ucieka. Tydzień później Andreas przeprowadza się do Austrii. Niedługo potem wychodzi pierwszy singiel Tokio Hotel. Bill i Andreas już się nigdy nie zobaczyli... *end flashback* Bill, po obejrzeniu flashbacku, zamarł w miejscu. - Ale to nie było tak! - krzyknął do autorki. - To wcale nie było tak! Ja go nie znam! To znaczy znam, chodziłem z nim do klasy, ale nigdy się w nim nie bujałem! Ta scena nie miała miejsca!! Naprawdę!!! - Jesteś brutalny! - powiedział Andreas i zapłakał. - Andree! Jesteś za ładny dla facetów! - powiedział Bill. - Ale jak możesz nie pamiętać tego wszystkiego! Miałem taką nadzieję. Byłem przez te kilka sekund taki szczęśliwy! - dalej ryczał Andreas. - Może to ten bejzbol, którym mnie walnął zabrał mi pamięć... - rozmyślał Bill. Nagle pojawił się Tom i powiedział: - O, wypraszam sobie, ja wcale nie walnąłem w ciebie żadnym bejzbolem, a ta cała scena była tylko chorym wymysłem autorki. Jedynym kochankiem, którego kiedykolwiek miałeś byłem JA! "=_= Debil" - pomyślał Bill, ale zanim zdążył coś powiedzieć, odezwała się Jola: - Ale teraz jesteś moim mężem i nie pozwolę ci na jakieś zboczeństwa! - A to co robiliśmy razem to nie były zboczeństwa?! - Nie! Bo ja jestem kobietą! - A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś trans?! - !!! - Kiedy jestem zdenerwowany gadam głupie rzeczy... - Ech... - westchnął Andeas. - Och... Ach... - dodał Tom, waląc go od niechcenia bejzbolem. - Nie lekceważ moich uczuć! - powiedział Andreas i przygrzmocił mu w jaja. Tom skulił się z bólu. Po 69-ciu sekundach podniósł się i ogłosił: - To oznacza wojnę! Bwahaha! "Idiota" - pomyślał Bill. - Wiesz co, Jolu, może my wrócimy jednak spokojnie do domu i uznamy, że to tylko sen - i tak Bill i Jola wrócili do domu, by zaopiekować się beczącym maleństwem. Andreas tej nocy został porządnie pobity, ale zdołał złamać nogę Tomowi. Wciąż czuł przygnębienie, bo nie był z Billem. Postanowił uformować armię złożoną z pogromców zakochanych w nim japońskich artystek. - A więc robimy tak... - zaczął do swojej armii. - Nie zaczyna się zdania od "A więc" - wtrąciła Ala. - X_X ROBIMY TAK! - krzyknął Andreas. - na oczach Billa uratujemy go i sprawimy, żę mnie znowu pokocha! - HAI! - krzyknęła drużyna. - Ale zaraz, uratujemy go przed czym? Andreas zastanowił się: - Przed wielkim żelkiem-misiem Haribo! - A skąd weźmiemy wielkiego żelka-misia Haribo? - To jest wasza pierwsza misja! Musicie go zdobyć lub umrzeć, próbując zdobyć! Następnego dnia wielki misiek pognał już w stronę domu Joli i Billa. - Nie dziecko! Nie dziecko! Może Jola tak, tylko nie moje dziecko! - krzyczał Bill. Misiek uśmiechnął się i zaczął się zbliżać do wyjącego dziecka. - Dobra, teraz moja kolej! - powiedział do siebie Andreas. Założył pelerynkę superbohatera i już miał się rzucić na wielkiego miśka, gdy nagle rozległ się donośny głos. - Nie martwcie się! Uratuję was! - to był polski superbohater TurboDymoMan, który po wywaleniu z reklamy musiał znaleźć sobie inną pracę i został pogromcą żelków-misiów Haribo. Powalił miśka na ziemię i za pomocą nieznanej magii pomniejszył go i zjadł, a następnie zniknął. Andreas zamarł w połowie drogi do miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu był misiek, a gdy zdał sobie sprawę z tego co zaszło: ":[" - pomyślał. - "Ale nie poddam się!" - Bill! Czy ty nie widzisz że tak bardzo cię kocham?! BILL! Odezwij się! Przypomnij sobie! - krzyczał. Bill go jednak nie słyszał, bo jego maleństwo znów zaczęło beczeć. - No już, uspokuj się, Edwardzie - mówił Bill do synka. Następnie zaczął mu śpiewać, na co Edward jeszcze bardziej się rozbeczał. "=_____=" - pomyślał Bill. Mały Edward w końcu się uciszył. Okazało się jednak że w pobliżu nie było Joli. - Jestem głodny - krzyknął Edward. - To ty mówisz? O_O - zdziwił się Bill. - Chciałem powiedzieć: Łeeeeeeeeeeeeeeeeee - odpowiedział Edward. Na słowa wypowiedziane przez dziecko zdziwił się nawet Andi. "A gdybyśmy tak byli ojcami tego maleństwa..." - rozmarzał blondas. Na widok Andreasa dziecko znowu zaczęło wyć. - Bueeee! Tato! Ten facet to shotakon! - Kto? - zapytali razem Bill i Andreas. - No pedofil, kurwa, tylko ładniej nazwane >.> - zirytował się Edward. - Homoseksualizm nie oznacza, że jestem jakiś zbokiem! - oburzył się Andi. - To W DODATKU jesteś homoseksualistą? - zdziwił się Edward. - O nie!!! Nie dotykaj mnie!!!!! Mam tylko jakiś miesiąc!!!! - Spłodziłem takiego inteligenta! Jestem niesamowity! - wykrzyknął Bill. - To ja jestem dziecko-geniusz! - krzyknął Edward. - Ale powstałeś z mojego plemnika! Bo nie sądzę by to była sprawka Joli że jesteś taki inteligentny... - Ale geny dziedziczy się po babciach i dziadkach! - To nie wiem skąd ta inteligencja bo babcia jadła piasek... - Jestem inteligentny sam w sobie! - Nie pyskuj do ojca! - odparł w końcu stanowczo Bill. - Ojca? A nie jesteś może transseksualną matką. O ile wiem to mężczyźni tak nie wyglądają... - -_- - załamał się Bill. - Pokaż, czy masz wydepilowane ciało! - powiedział Edward. - Ratunku! To dziecko to jakiś dewiant! - zwariował Andreas. - Cicho bądż, pedofilu! No już, tato, ściągaj gacie! - krzyknął Edward. Bill niepewnie zaczął się rozbierać, zastanawiając się czemu właściwie to robi. - HAHAHAHA! Wydepilował se penisa!!!! - zaśmiał się Edward. - Bo Eyris powiedziała że tak jest bardziej sexy... - tłumaczył się ojciec. |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | Wspólne opowiadanie | ![]() |
|
||
![]() |
![]() |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.